Bo to zła kobieta była, czyli "Żelazne Damy. Kobiety, które zbudowały Polskę" Kamila Janickiego

Naprawdę rzadko mi się zdarza, że jakąś książkę lub film zjeżdżam od góry do dołu. To już czwarta pozycja spod znaku „Prawdziwych historii” Wydawnictwa Znak, którą przeczytałam (na półce stoi jeszcze jedna) i niestety, ale srogo się na niej zawiodłam. Teraz żałuję, że nie użyłam karteczek samoprzylepnych do pozaznaczania co lepszych „kwiatków” w tej książce, aczkolwiek postaram się dodać do wielu innych recenzji parę słów od siebie, na tyle, na ile pamiętam przeczytaną treść.
Książka aspiruje do bycia pozycją historyczną i popularnonaukową, ja natomiast określiłabym ją jako powieść, ledwie opartą na historii. Dlaczego? Ponieważ Janicki tak manipuluje źródłami i snuje tak fantastyczne teorie, że doprawdy, nie sposób wziąć „Żelaznych dam” na poważnie. Zbyt śmiało posuwa się w swoich spekulacjach, przykładowo o charakterze Dobrawy i jej zainteresowaniach wnioskując na podstawie opisów kobiet z zupełnie innych kultur, a nawet i zupełnie innych czasów. Jakaś tam węgierska księżna była krwiożercza i żądna władzy, to Dobrawa też taka była. Wiele różnych kobiet na przestrzeni wieków pełniło funkcję szarych eminencji, ambitnych i pozbawionych skrupułów – to znaczy, że Dobrawa też taka była (serio, jeszcze brakuje porównania Dobrawy do carycy Katarzyny Wielkiej lub Ching Shih). Archeolodzy ogólnie odkryli na terenach słowiańskich zausznice, a więc Dobrawa prywatnie była ich wielką fanką. Tak właśnie wygląda argumentacja i snucie teorii w wykonaniu pana Janickiego. Rozumiem, że źródeł na temat polskich władczyń z dynastii Piastów jest dramatycznie mało, ale nie sądzę, by uprawniało to do tak swobodnego fantazjowania na ich temat (chyba, że piszemy powieść ledwie opartą o historię). Niestety, ale w moim przekonaniu taka praktyka zniszczyła wiarygodność autora jako historyka.
Cała książka oparta jest tak naprawdę o jedną tezę pana Janickiego: to Dobrawa, Oda i Emnilda samodzielnie zbudowały Polskę i rządziły nią zza pleców mężów (no bo w końcu to Żelazne Damy). Wszystko inne jest naciągane tak, by pasowało do tej właśnie tezy „epoki kobiet”. Przykład: jedno ze źródeł twierdzi, że Mieszko lub Bolesław (teraz naprawdę żałuję tych karteczek samoprzylepnych) wysłali zagraniczne poselstwo. Tymczasem Janicki stwierdza, że nie, że tak naprawdę zrobiła to żona władcy, który jest tylko przykrywką – co z tego, że materiał źródłowy mówi nam coś odwrotnego i nie daje żadnych przesłanek, że poselstwo mogło wyjść od władczyni. Autor po prostu tworzy taką swoistą wizję piastowskiej Gry o Tron, gdzie to kobiety knują i rządzą, a ich mężowie są w ich rękach mało inteligentnymi, niesamodzielnymi, barbarzyńskimi marionetkami. Co ciekawe, w pewnym momencie Janicki taki właśnie zarzut stawia Thietmarowi i innym kronikarzom, aczkolwiek sam nie waha się tak przedstawiać polskich władców i władczyń. Natomiast wisienką na torcie są zdania w stylu „Dobrawa, zmęczona knuciem i spiskowaniem, wreszcie mogła odpocząć” i „Bolesław miał już szczerze dosyć tej epoki kobiet”. Wiele mówią o podejściu autora do omawianego okresu historycznego. No normalnie istna Gra o Tron i wojujący feminizm w X/XI wieku. Niestety, ale z pisaniny Janickiego wychodzi to, co niedawno powiedziała pewna bardzo bliska mi osoba: że „Ciekawostki historyczne” to taki historyczny „Fakt”, nastawiony na sensację pod postacią np. seksu (serio, co widzę jakiś artykuł na „Ciekawostkach historycznych”, to od razu jest o seksie).
Czy przeczytam kolejną, zapowiadaną już część „Żelaznych Dam”? Zapewne tak, choć jestem do niej nastawiona co najmniej sceptycznie.

1 Comments

  1. Pozazdrościć możemy Islandczykom i ich udokumentowanych Sag i udokumentowania IX-XI w. Tam rzeczywiście można doszukiwać się stosunkowo niezłej pozycji kobiet (ale bez przesady). U nas takie doszukiwanie się na siłę, przy bardzo biednych źródłach jest rzeczywiście słabe.

    Pozdrawiam,
    Piotr

    Polubienie

Dodaj komentarz