
Tegoroczne wakacje spędziłam na pochłanianiu serii książek „Genialnej przyjaciółki”, autorstwa włoskiej pisarki, Eleny Ferrante. Wciągnęłam się na tyle, że cztery około 500-stronicowe książki przeczytałam w 2 miesiące. Jest to o tyle istotne, że ukończenie danego tytułu idzie mi zazwyczaj dosyć wolno. Po pierwsze, ostatnimi czasy nie znajduję czasu na książki. Po drugie, ja po prostu wolno czytam, tak zwyczajnie mam. „Genialną przyjaciółkę” natomiast niemalże połknęłam, mimo że sięgając po nią (została mi pożyczona przez siostrę, która również nie mogła się oderwać) nie sądziłam, że wytrwam przez aż 4 tomy, podejrzewając ten tytuł o bycie raczej mało ambitnym romansidłem. Książki Eleny Ferrante okazały się natomiast być fascynującą powieścią-rozprawą na tematy niemalże etnologiczno-socjologiczne. Nutki tajemniczości dodaje tutaj także fakt, że właściwie nie wiemy kim tak naprawdę jest autorka, a „Elena Ferrante” to raczej pseudonim artystyczny. Podobno Ferrante stwierdziła, że jej osoba nie jest tutaj ważna, a książki powinny mówić same za siebie. I rzeczywiście – mówią, choć nie potrafimy oprzeć się wrażeniu, że główna bohaterka powieści, Elena Greco, tak naprawdę stanowi alter ego autorki książek. Sytuacja jest jeszcze ciekawsza, gdy zdamy sobie sprawę, że sama Elena Greco została pisarką i stworzyła powieść o swoim życiu.
Głównymi bohaterkami „Genialnej przyjaciółki” są Elena i Lila – dwie młode dziewczyny (a następnie kobiety), urodzone w 1944 r. i dorastające w biednej, slumsowatej dzielnicy Neapolu. Choć nigdy w książce nie pada wprost nazwa tego miejsca, krytycy, media i czytelnicy za pomocą opisanych punktów orientacyjnych identyfikują je jako Rione Luzzatti – dzielnicę, do której nawet karabinierom strach jest się zapuszczać. Rządzi tam skrajna bieda, patologia, przemoc i Camorra, czyli mafia. Śledząc perypetie życiowe obu bohaterek (Elena jest tu narratorką), drobiazgowo poznajemy mentalność tego miejsca, która znacząco różni się od chociażby tej, jaką doświadczamy na co dzień przykładowo w Polsce. Choć obecnie mieszkam w Warszawie, pierwsze 11 lat życia spędziłam na podlaskiej wsi i miałam okazję doświadczyć różnych środowisk, zarówno wiejskiego, jak i miejskiego. Dzięki dzisiejszej technologii jestem w stanie śledzić losy najróżniejszych moich znajomych, wiem czym się zajęli, jakich wyborów życiowych dokonali, jak wcześnie w ich życiu pojawiło się własne dziecko. Mimo to rzeczywistość ukazana w książkach Eleny Ferrante mnie zdruzgotała i zszokowała.

Byłam w Neapolu dokładnie 10 lat temu, zaraz po napisaniu matury, gdy czekały mnie długie, 4-miesięczne wakacje. Miasto zapamiętałam jako absolutnie chaotyczne, z wąskimi uliczkami, którymi pędziły motorynki. Mimo to zapadło mi w pamięć jako mniej brudne, niż Florencja (!!!), którą odwiedziłam mniej więcej 3 lata później, a przede wszystkim jako fascynujące i piękne w tym swoim chaosie. Ale oczywiście był to punkt widzenia turystki, która na dodatek zainteresowana jest jedną z największych, historycznych atrakcji, czyli leżącymi nieopodal Pompejami. W ogóle dla nas, Polaków, Włochy noszą stereotypową, wyidealizowaną maskę kraju pachnącego pizzą i spaghetti, stanowiącego istną kopalnię wspaniałych zabytków i oazę dolce vita. Takiej wizji, spójnej zresztą z naszymi wyobrażeniami na temat prosperującego, świetnie rozwiniętego i zamożnego Zachodu, uczeni jesteśmy zarówno za pomocą mediów i kultury popularnej, jak i w szkole, przykładowo na lekcjach języka obcego. Do tej pory pamiętam wypowiedź kolegi z grupy języka włoskiego na studiach, który podekscytowany stwierdził, że Berlusconi to taki rubaszny i wesoły Włoch z krwi i kości, prawdziwa esencja włoskości. Cóż, moja późniejsza znajomość z pochodzącą z Toskanii Włoszką, Sabiną, uzmysłowiła mi, że Włosi niekoniecznie by się z chłopakiem zgodzili. Przypuszczam nawet, że by się na niego za takie sformułowanie obrazili.

Tymczasem rozpasany, skorumpowany (i niewątpliwie barwny medialnie) Berlusconi jest w rzeczywistości ucieleśnieniem wszystkiego, co negatywne w społeczeństwie włoskim. Między innymi te rzeczy opisuje Ferrante w swoim cyklu książek – w tle perypetii obu przyjaciółek obserwować możemy wszystkie przemiany polityczno-społeczne, jakie miały miejsce w powojennej historii Włoch. Widzimy zatem korupcję, silne różnice statusowe i rozwojowe między południową a północną częścią Półwyspu Iberyjskiego, władzę dzierżoną przez lokalne rodziny mafijne i współpracującą z nimi policję, walkę faszystów z komunistami, brutalne morderstwa, porwania, terroryzm. Gdzieś w tym wszystkim stopniowo rodzi się między innymi również ruch feministyczny, a podejmowane niekiedy w powieści kwestie męskości i kobiecości są ważne dla fabuły i rysu charakterologicznego bohaterów.

To właśnie takie codzienne sprawy, jak edukacja, czy relacje na linii kobieta-mężczyzna i rodzic-dziecko mnie tak zszokowały w prozie Ferrante. Świat Eleny i Lili jest okrutny, brutalny, nie tylko ze względu na działalność mafiosów, panującą przestępczość i mordujących się nawzajem faszystów oraz komunistów. Zło czai się tutaj wśród rodziny, znajomych, sąsiadów. W ucieleśniającej je Dzielnicy na próżno szukać miłości i poczucia bezpieczeństwa. Przemoc w rodzinie jest tutaj na porządku dziennym, bicie dziecka to najskuteczniejsza (i w zasadzie jedyna w pojęciu lokalnej ludności) metoda wychowawcza, a matka i ojciec nie mają dla swoich potomków żadnej czułości. W zasadzie emocjonalna więź rodzinna nie ma tutaj żadnego znaczenia. Lila Fernandowi, Nunzii i Rinowi (którego przecież dziewczyna bardzo kocha) służy tylko jako środek do osiągnięcia wyższego statusu społecznego. Nie jest ważna jej przyszłość, ambicje, marzenia, zdrowie i szczęście. Swatana najpierw z Marcellem, pochodzącym z dzierżącego władzę rodu mafijnego, a następnie wydana za zamożnego Stefana-sklepikarza, jest zmuszona do poświęcenia się w celu zapewnienia pogrążonej w nędzy rodzinie dostatku. Jej rodzice i brat nie reagują również, gdy okazuje się, że Stefano jest damskim bokserem – gwałci i bije żonę już w czasie ich nocy poślubnej. A gdy w końcu bohaterka postanawia odejść i żyć z człowiekiem, którego pokochała i z którym jest jej dobrze, własna rodzina ją odtrąca, a napotkany na ulicy ojciec mówi jej, że jest kurwą. Podobnie jest w rodzinie Eleny, choć nie w takim stopniu, jak u Lili. Tutaj również nie ma uczucia i zainteresowania własnymi dziećmi. Matka nie waha się podnieść na nie ręki, a ojciec spędza czas z córką tylko raz, potem się już od niej odcinając. Paradoksalnie wydaje się, że więzi rodzinne najbardziej pielęgnowane są u przestępczych Solarów.
Od wykształconej Lenucci (jak niejednokrotnie nazywa się główną bohaterkę-narratorkę) również oczekuje się poświęcenia: na jej związek z Antoniem-robotnikiem matka reaguje bardzo agresywnie, a chlubą rodziny staje się w pewnym momencie Elisa, młodsza siostra Eleny, która wyszła za mąż za wspomnianego wyżej Marcella, tym samym zostając bogatą, wpływową i władczą panią Solara. Studia i sukcesy pisarskie Leny nie mają tu najmniejszego znaczenia, ponieważ przez lokalną społeczność Dzielnicy samo wykształcenie nie jest uznawane za wartość. W takim stopniu, że Elena i Lila początkowo nie mają pojęcia, że po szkole podstawowej istnieją jeszcze jakieś szczeble edukacji. Po prostu temat nie jest zazwyczaj w Dzielnicy poruszany. Również książki i gazety są w tym środowisku raczej anomalią, jawiącą się głównym bohaterkom jako kosmiczna siła, zdolna wyciągnąć je z Dzielnicy i nędznego życia. I tu pojawia się kolejny szczegół opisywanej rzeczywistości, który dał mi wiele do myślenia: podczas, gdy obecnie w Polsce wśród wszystkich ludzi normą jest ukończenie liceum i zdanie matury (a kto tego nie zrobi, to zazwyczaj ma przyklejoną łatkę idioty), a studentów na uczelniach wyższych się namnożyło, we Włoszech czasu Lili i Eleny, w ich lokalnym środowisku, edukację zazwyczaj się porzucało już w szkole podstawowej, przykładowo na etapie 2 lub 5 klasy. O kontynuowanie nauki przez zdolne dziewczęta walczyć musi nauczycielka, pani Oliviero, a sami rodzice są temu niechętni. Powody są głównie dwa: brak pieniędzy w domu i związane z tym posyłanie dzieci do pracy oraz postawa „A po co? Przecież to dziewczynka”. Skutek jest taki, że zdobyte przez Lenuccię wykształcenie wyobcowuje ją z lokalnej społeczności, nie jest już ona „jedną z nich”. Bywa postrzegana jako osoba posiadająca władzę w szerokim świecie (nawet jeśli nie jest to prawdą), ale tym, co się najbardziej liczy, jest pozycja i autorytet, jakie zdobyła Elisa, wychodząc za mąż za lokalnego mafiosa. Młodsza siostra podniosła tym samym status społeczny i materialny swojej rodziny. Elena natomiast słyszy od własnej matki, że kształcąc się i wyjeżdżając na studia do Pizy zaniedbała ich i porzuciła.

Kobiety w rodzimym środowisku Lenucci i Lili tracą zatem swoją podmiotowość. Jawią się niemalże jako wyścigowe klacze, wygranie przez których wyścigu o prestiż przysłużyć ma się przede wszystkim ich krewnym. Z tego względu silny indywidualizm, inteligencja i niezależność Lili odbierane są przez otoczenie jako niezrozumiałe zagrożenie. Oprócz Eleny dostrzeżone zostają głównie przez Michelego Solarę, ale i on pragnie je sobie przywłaszczyć jak drogocenny klejnot. Przechodząc tym samym do kwestii męskości, obecnej w książkach Ferrante i przeciwstawionej kobiecości, należałoby zwrócić uwagę na fakt, że tak naprawdę jedynymi porządnymi i sympatycznymi facetami są tutaj Enzo i Alfonso, przy czym o tym drugim raczej nie można powiedzieć, że jest męski. W Dzielnicy niepodzielnie panuje machismo: mężczyzna musi udowadniać swoją wartość prawem pięści i gwałtu, a za punkt honoru stawia sobie pomszczenie zniewagi. Z tego też powodu Neapol nieustannie wstrząsany jest krwawymi wendettami, a miły w okresie narzeczeństwa Stefano radykalnie zmienia się po ślubie i wciąż stara się brutalnie wskazać niepokornej Lili jej miejsce. Wbrew pozorom owa agresywna „samczość” nie jest ograniczona do Dzielnicy i Neapolu, a raczej rozciąga się na prawie wszystkich mężczyzn obecnych w powieściach Ferrante. Najlepszym przykładem jest tu Nino – człowiek, w którym Elena zakochana jest od dziecka i która bardzo go idealizuje. Choć wykształcony, obyty, oczytany i inteligentny, bezmyślnie i nieodpowiedzialnie rozsiewa po całych Włoszech swoje nasienie, czego sygnały dostrzec możemy już w momencie porzucenia przez niego Lili, a na pewno, gdy poznajemy Silvię i jej syna, Mirka. Tocząca Nina zgnilizna staje się najbardziej ewidentna na samym końcu czwartej części („Historia zaginionej dziewczynki”), gdy z opisu Eleny wnioskujemy, że mężczyzna ten stał się taki sam, jak jego ojciec, Donato. A przecież w młodości wzdragał się na samą myśl o tym! Drugim wykształconym „samcem” jest Pietro, choć w mniejszym stopniu, niż Nino. Skoncentrowany na swojej książce i sobie samym, czuje niezadowolenie na samą myśl, że jego żona, Elena, mogłaby się rozwijać. Z początku zaskakuje jego oschła reakcja w momencie, gdy Lenuccia wręcza mu w prezencie maszynopis swojej pierwszej powieści, potem jednak coraz bardziej przekonujemy się o jego w zasadzie negatywnym stosunku do kobiet wykształconych. Ta postawa bohatera jest o tyle dziwna i niekonsekwentna, że swoich partnerek szuka on właśnie zawsze w kręgach akademickich.

Choć na początku to głównie Dzielnica utożsamiana jest ze złem i przemocą, razem z Eleną stopniowo przekonujemy się, że tak naprawdę cały świat jest zepsuty do szpiku kości. Niemniej jednak liczne zabiegi narracyjne sprawiają, że Neapol zostaje wykreowany na osobnego bohatera. To miasto żyje, ma swój charakter, zalety i wady. Na sam dźwięk jego nazwy postacie reagują tak, jakby chodziło o nielubianego, natrętnego znajomego. Dopiero pod sam koniec powieści odsłonione zostaje jego inne, historyczne oblicze, a bohaterki zaczynają odczuwać ze swoim rodzinnym miastem więź. Ciekawym wątkiem jest również status dialektu neapolitańskiego. Dla Eleny to język wulgarności i agresji werbalnej, wprost stwierdza, że w przeciwieństwie do włoskiego nie nadaje się on do wyrażania uczuć, a jedynie do rzucania wyzwiskami.

Choć serię „Genialnej przyjaciółki” opisuje się w prasie przede wszystkim jako historię kobiecej przyjaźni, dla mnie jest to przede wszystkim opowieść o tożsamości i więzi z miejscem pochodzenia, a także o poszukiwaniu lepszego jutra. Ferrante z wnikliwością opisuje mentalność i realia życia Neapolitańczyków, co świadczy o tym, że bardzo dobrze orientuje się w temacie – przypuszczać może, że przy pisaniu prawdopodobnie korzystała z własnego doświadczenia. „Genialna przyjaciółka”, „Historia nowego nazwiska”, „Historia ucieczki” i „Historia zaginionej dziewczynki” to jedne z najlepszych książek, jakie w ostatnim czasie czytałam, choć oczywiście niepozbawione wad. Największa słabość powieści leży chyba niestety w postaci Lili. Czytając, niejednokrotnie odnosiłam wrażenie, że Ferrante tworząc tę bohaterkę poszła w kierunku zjawiska marysuizmu. Oczywiście historia opowiadana jest z punktu widzenia Eleny, która ma zapędy idealizowania przyjaciółki, aczkolwiek ilość mężczyzn zakochanych w Lili lub ją wielbiących jest porażająca. Tak bardzo, że aż nierealistyczna.
