
Ponieważ właśnie skończył się 2017 rok, warto przystanąć na chwilę i zrobić krótki przegląd największych odkryć filmowo-serialowych, jakie miały miejsce w ciągu ostatnich 12 miesięcy. Siłą rzeczy będzie on dość subiektywny i wybiórczy, gdyż życia by mi nie starczyło na obejrzenie i opisanie wszystkiego, co jest tego warte 😉 . Termin „odkrycie” stosuję tu w dość szerokim znaczeniu, zarówno w odniesieniu do filmów i seriali, jak i aktorów, reżyserów oraz scenarzystów, w tym takich, którzy swój debiut mają już dawno za sobą.
„13 powodów”
Serial o nastolatce, której historię samobójstwa poznajemy oczami Claya, jej kolegi z klasy, odbił się szerokim echem wśród widowni. „13 powodów” budzi kontrowersje: jedni zawzięcie krytykują główną bohaterkę, inni z nią sympatyzują. Już samo to świadczy o tym, że serial się zdecydowanie wyróżnia. Na pewno porusza u wielu ludzi czułą strunę, dotykając tematów wrażliwości, samotności w tłumie oraz okrutnego mechanizmu kozła ofiarnego. Choć serialowi można zarzucić nieco odrealnione spojrzenie na problem przemocy wśród młodzieży (przede wszystkim zbyt wiele rzeczy naraz dzieje się jednej bohaterce), wielu z nas może odnaleźć w sobie taką Hannę Baker.
Recenzja: https://kulturautostop.com/2017/05/06/krotka-bajka-o-tym-jak-zniszczyc-komus-zycie-czyli-o-serialu-13-powodow-mozliwe-spoilery/
„Atypowy”
Kolejne podejście Netflixa do trudnych społecznie tematów. „Atypowy” to serial, który uzyskał o wiele mniejszy rozgłos, niż „13 powodów”, mający jednak to „coś”, co sprawia, że śmiejemy się i płaczemy razem z bohaterami. Utrzymana w słodko-gorzkim tonie historia Sama, cierpiącego na Zespół Aspergera, koncentruje się nie tylko na nim samym, ale także na jego rodzinie i otoczeniu. „Atypowy” opowiada zarówno o wewnętrznym świecie aspergerowca i jego dojrzewaniu do samodzielności, jak i o trudnym życiu z taką osobą. Zaletą serialu jest ukazanie takiej rzeczywistości bez cukierkowatości i upiększaczy, przy jednoczesnym zachowaniu ciepłego humoru. Przełamuje on też tabu, jakim jest seksualność osób poważnie chorych i niepełnosprawnych.
Recenzja: https://kulturautostop.com/2017/10/01/pod-sniezna-pierzyna-najbezpieczniej-czyli-o-atypowym/
„Blade Runner 2049”, Ryan Gosling i Ana de Armas
W dobie wtórności Hollywood oraz niekończących się sequeli hitowych klasyków, chyba nikt się nie spodziewał, że „Blade Runner 2049” odniesie taki sukces. Rzecz jasna artystyczny. Pod względem finansowym poniósł bowiem zdecydowaną porażkę, podobnie zresztą jak oryginalna, pierwsza część z 1982 roku. Jest to jednak dobra wróżba, zwłaszcza jeśli spojrzymy na losy dzieła Ridleya Scotta, które z czasem osiągnęło przecież status filmu kultowego. Denis Villeneuve umiejętnie udźwignął ciężar legendy „Blade Runnera”, tworząc film mający swą własną, unikalną tożsamość, a jednocześnie niepozbawiony klimatu oryginału. Szczególnymi odkryciami aktorskimi są tu dla mnie Ryan Gosling i Ana de Armas. Ten pierwszy, jako K, udowodnił, że potrafi grać poważne, dramatyczne role i łatka przystojnego chłopca nie jest już w jego przypadku adekwatna. Piękna i raczej nieznana dotychczas Kubanka zachwyciła natomiast swoją Joi pół świata i nieoczekiwanie znalazła się w centrum zainteresowania widzów oraz mediów. O Anie de Armas mówiono w 2017 r. więcej, niż o jakimkolwiek innym aktorze lub aktorce z „Blade Runnera 2049”. A scena seksu z udziałem dwójki tych bohaterów prawdopodobnie przejdzie do historii kina jako jedna z najbardziej oryginalnych.
Recenzja: https://kulturautostop.com/2017/10/08/gdzie-konczy-sie-i-zaczyna-czlowieczenstwo-czyli-o-blade-runnerze-2049-spoilery/
„Człowiek z magicznym pudełkiem”, Piotr Polak i Sebastian Stankiewicz
Jak jest z polską kinematografią w temacie science fiction lub fantasy, wie każdy. Tymczasem Bodo Kox, choć generalnie w branży działa już od dawna, pokusił się o stworzenie ciekawego filmu sci-fi, łączącego w sobie wątek miłosny z podróżą w czasie. Reżyser stawia tutaj dość ponurą diagnozę polskiej rzeczywistości, a stalinowskie lata ’50 XX wieku i 2030 rok to dwie strony tego samego medalu. Choć w filmie pojawiają się bardzo znane twarze, w „Człowieku z magicznym pudełkiem” wyróżniają się przede wszystkim ci mniej popularni: Piotr Polak, aktor przede wszystkim teatralny, a także Sebastian Stankiewicz. Ten drugi, najczęściej przewijający się w rolach drugo- i trzecioplanowych, w filmie Bodo Koxa stworzył świetną kreację pierwszego polskiego androida.
Recenzja: https://kulturautostop.com/2017/10/28/lepsze-jutro-bylo-wczoraj-czyli-o-czlowieku-z-magicznym-pudelkiem/
Andrea Riseborough
Na tą panią po raz pierwszy natknęłam się podczas seansu „Niepamięci” z 2013 r., gdzie jako ruda i atrakcyjna Victoria partnerowała Tomowi Cruise’owi. Widziałam ją następnie w „Nałożnicy diabła” i „Nie opuszczaj mnie”, jednakże żadna z jej transformacji nie wstrząsnęła mną tak bardzo, jak ta w najnowszym sezonie „Czarnego Lustra”. Choć sam odcinek („Krokodyl”) w moim przekonaniu mocno odbiega konwencją i klimatem od reszty serialu, to pani Riseborough jest w nim wprost niesamowita. Wychudzona, nerwowa, z twarzą wymęczoną życiem – nie poznałam jej (a mam jakąś dziwną umiejętność automatycznego rozpoznawania aktorów po twarzach lub głosie – moi znajomi świadkami), dopóki w napisach końcowych nie przyuważyłam jej nazwiska. Rolą Mii Nolan udowodniła, że jako aktorka potrafi się przepoczwarzyć w największym nawet stopniu.
Piotr Domalewski
„Cicha noc” to w zasadzie jedna z najważniejszych premier końcówki 2017 roku (oczywiście oprócz „GW: Ostatniego Jedi” 😉 ). Piotr Domalewski, jako debiutujący reżyser i scenarzysta, szturmem podbił festiwal w Gdyni, a jego gorzka wizja polskiej Wigilii sprowokowała u widzów niekończący się zalew refleksji w stylu „zupełnie jakbym widział siebie i swoją rodzinę!”. Film stoi w zdecydowanej kontrze do cukierkowatych „Listów do M.”, dekonstruując Święta Bożego Narodzenia jako czas miłości i bliskości, a także odnosząc się do (często przykrych) doświadczeń wielu Polaków. Zarówno tych dotyczących rodziny, jak i emigracji.
Recenzja: https://kulturautostop.com/2017/12/07/nasze-zlowrogie-alter-ego-czyli-o-najlepszym-i-cichej-nocy-uwaga-spoilery/
„Najlepszy”, Jakub Gierszał, Kamila Kamińska i Anna Próchniak
Tak samo obsypany nagrodami został „Najlepszy”. Ekranizacja historii życia Jerzego Górskiego najlepiej pokazuje, że z polską kinematografią nie jest tak źle, jak gadają niektórzy. Mnie osobiście film ten poruszył znacznie bardziej, niż „Cicha noc”. Gwiazdą „Najlepszego” jest przede wszystkim Jakub Gierszał, którego oczywiście nie można uznać za debiutanta. Dopiero jednak ciężka, skomplikowana rola narkomana, walczącego z sobą samym i swoim nałogiem, ujawniła pełen potencjał tego młodego aktora. Gierszałowi na ekranie dzielnie towarzyszą Anna Próchniak i Kamila Kamińska, grające kobiety symbolizujące dwa różne oblicza życia głównego bohatera. O ile ta pierwsza zadebiutowała już w „Mieście 44”, o tyle druga miała szansę bardziej się pokazać właśnie w filmie Łukasza Palkowskiego. I wyszła z tej próby zwycięsko.
„Dark”
Niemiecka produkcja Netflixa pojawiła się nagle i od razu okrzyknięta została nowym „Stranger Things”, choć jeden serial ma się do drugiego trochę jak pięść do nosa, a wspólny mają tylko rodzaj lokacji (małe miasteczko) oraz mniej więcej czas (lata ’80 XX w., ale tylko… w niektórych momentach). Jeśli miałabym scharakteryzować dwa te tytuły za pomocą kolorów, powiedziałabym, że Hawkins mieni się różnokolorowo (z przewagą halloweenowej pomarańczy), a w „Dark” dominują ponure odcienie czerni, brązu, szarości i zieleni. Różna jest też muzyka, która w niemieckim serialu odgrywa decydującą rolę przy budowaniu nastroju. A ten jest mroczny. I to jak. Dodajmy do tego bardzo skomplikowany scenariusz, a otrzymamy serial, przy oglądaniu którego należy bardzo uważać, aby nie przeoczyć żadnej wskazówki. Inaczej się pogubimy w zawiłościach fabuły i relacji między bohaterami, których oglądamy na różnych płaszczyznach ich życia (tak, podczas seansu zdarzało się mi i mojemu lubemu wracać nawet parę odcinków wcześniej, by coś sprawdzić i się upewnić). Tego rodzaju serial bardzo trudno zrecenzować w taki sposób, by przy okazji nie zasypać innych spoilerami. Pomimo poziomu skomplikowania fabuły, „Dark” wydaje się być obecnie bardziej popularny od „Stranger Things” (zwłaszcza jeśli chodzi o jego drugi sezon, który przecież miał premierę miesiąc wcześniej). Także tego… Netflix niechcący zdeklasował własny produkt własnym produktem. Ups 😉 ?